2007-09-30

"Osobliwa materia" Terezia Mora


Wydawnictwo Czarne obdarowało nas drugą książką Terezii Mory. Tym razem jest to zbiór opowiadań, niemniej jednak tematyka i przesłanie krótkich form prozatorskich są w pewnym stopniu zbliżone do jej powieści „Każdego dnia”. Chociaż Mora zdecydowanie lepiej panuje nad światem przedstawionym w dłuższym tekście, dość przekonująco powraca do eksploatowanych już motywów. Jej opowiadania także przepełnione są smutkiem, goryczą i rozczarowaniem, wynikającymi z niemożności porozumienia się bohaterów zarówno z otaczającym ich światem, jak i samymi sobą. I to wszystko przedstawione jest bardzo sugestywnie, chociaż brakuje krótkim tekstom Mory siły wyrazu wydanej przed rokiem powieści.

Wszystkie teksty osadzone są mocno w rzeczywistości, ale zarazem ustawicznie od niej odbiegają, gdyż opowiadane historie nabierają prawdziwego znaczenia dopiero w świadomości narratorów, która narzuca im specyficzną logikę ich wyobraźni. Wieloznaczność tytułu nakazuje spojrzeć na wszystkie teksty Mory jak na specyficzną i pozostającą w nieustannym ruchu materię wydarzeń, emocji i wrażeń. Otwierające zbiór opowiadanie dzieli tytuł z całą książką. W nim osobliwą materią jest okolica przedstawiana przez dziewczynkę. Można stać się tam niewidzialnym, a opisać można tę okolicę jedynie dzięki melodyjnej wyliczance symboli pierwiastków z układu Mendelejewa. Kodem do rozpoznania materii kolejnych opowiadań będzie słowo i jego wieloznaczność. Ich osobliwość stanie się źródłem estetycznej przyjemności, jaką daje lektura.

Dominującym motywem jest dom rodzinny i traumatyczne przeżycia wynikające z niezrozumienia przez bliskich, z wyalienowania odczuwanego pośród tych, którzy winni być najbliżsi. „Luki” to przejmujący, stenograficzny wręcz zapis opowieści o neurotycznej matce i emocjonalnie rozchwianym synu, którego siła fizyczna kontrastuje z uległością wobec dominującej rodzicielki. Przepaść mentalna między nimi wydaje się nie do pokonania. Podobnie wiele dzieli młodą bufetową i jej liczną rodzinę, która staje się źródłem lęków i frustracji, a nie wsparcia. W opowiadaniu „Bufet” matka powie córce, że jest "za głupia na ten świat", a marząca o karierze nauczycielki zagubiona dziewczyna porządku szukać będzie w sprawnym organizowaniu sobie pracy przy barze. Skomplikowane relacje między dwiema siostrami i ich matką z barwnym kolorytem węgierskiej codzienności lat siedemdziesiątych będą dominantą kompozycyjną w tekście „Klepsydra”.

Każdy następny opowiadający i konstruktor kolejnej materii słów i wrażeń czuje się zagubiony w swym własnym wnętrzu. Bo nie tylko niemożność porozumienia z najbliższymi staje się źródłem psychicznego cierpienia. Bohaterowie sami dla siebie stają się zagadką, a odkrywanie ich przeżyć jest bolesnym doświadczeniem przede wszystkim dla czytającego. W opowiadaniu „Ucisz.Mnie.Nocy” znający pięć języków obcych pogranicznik nie jest w stanie porozumieć się ani z przyjacielem, ani z kochanką, ani z przesłuchiwanym uciekinierem. Wyraźna analogia do postaci Abla z „Każdego dnia” daje nam do zrozumienia, iż autorka obsesyjnie wręcz powraca do tematu obcości i zagubienia. Zagubieni często balansują na granicy - rzeczywistej i wyobrażeniowej. Bohater wspomnianego już tekstu strzeże granicy, graniczny akwen będzie kluczem do zrozumienia przeżyć bohaterki opowiadania „Jezioro”, granice basenu dzielącego świat na rzeczywisty i podwodny staną znaczące dla zrozumienia przeżyć bohaterki tekstu „Przypadek Ofelia”.

Osobliwa jest książka Terezii Mory. Osobliwie frapująca i wyjątkowo smutna. Tyle tylko, że tego smutku nie zdefiniuje ani ta recenzja, ani słowa budujące kolejne teksty. Ten smutek można jedynie przeżyć. I aby przeżyć, należy sięgnąć po ten osobliwy zbiór opowiadań.

Brak komentarzy: