2008-01-22

"Zimny płomień" Yukio Mishima

Przyznaję z zażenowaniem, iż moja znajomość japońskiej literatury to zaledwie dwie książki Kenzaburō Ōe, których lektura pozwoliła mi przyjrzeć się hermetycznej „suchości” emocjonalnej pisarstwa Kraju Kwitnącej Wiśni, przy jednoczesnej uniwersalności ich przekazu. Zbiór ośmiu bardzo różnych od siebie opowiadań Yukio Mishimy potwierdza te emocje, jakie wyzwalał we mnie Ōe – to fascynacja innością obyczajową i światopoglądową przy jednoczesnej bliskości fatalizmu, tak wyraźnego w kreacji świata przedstawionego i tak zbliżonego do licznych dokonań katastrofistów i egzystencjalistów europejskich. Każdy z tekstów składających się na zbiór „Zimny płomień” jest egzotyczną wyprawą w świat przeżyć i doznań gruntowanych przez wschodnioazjatycki system wartości. Każdy tekst jest jednocześnie bliski sprawom, o których Europejczycy starają się nie myśleć, ale które odciskają na nich silne piętno. Mishima jest mroczny, ale prawdziwy. Doskonale manipuluje emocjami czytelnika, pozwalając mu jednocześnie na różnorodne interpretacje zachowań bohaterów. Oddaje w niepowtarzalny sposób hołd zarówno życiu, jak i śmierci; zarówno miłości, jak i rozpaczy. Osadza go w japońskich realiach i japońskiej obyczajowości, ale wynosi jednocześnie gdzieś wysoko, czyniąc zeń paraboliczny manifest humanisty, który prezentuje nam swoją własną filozofię życia.

Tytułowe opowiadanie, otwierające także zbiór, jest najlepsze literacko, najsilniej oddziałuje na wyobraźnię i zaskakuje ekspresjonistycznym wyrazem uczuć i emocji. Oksymoroniczny tytuł odnosi się do gry aktorskiej Mangiku – japońskiego onnagaty, czyli aktora grającego tylko i wyłącznie role żeńskie w tradycyjnym, nastawionym na grę ciałem teatrze kabuki. Pasja oglądania go na scenie żywo sprzężona jest z fascynacją młodym aktorem, jakiej zaznaje Masuyama, główny bohater opowiadania. Będzie on pełnił rolę swoistego katalizatora emocjonalnego między aktorem a reżyserem przedstawienia kabuki, sam z czasem zostając pominięty i odrzucony. Zatarcie granic płci na scenie koresponduje z chwiejnością sposobu postrzegania swojej roli życiowej przez Mangiku. W tym niezwykłym miłosnym trójkącie, w którym nie ma miejsca dla kobiet zbuduje Mishima napięcie rzadko spotykane na kartach krótkich form prozatorskich. „Zimny płomień” to jednak tylko obyczajowe, bardzo japońskie w swym klimacie preludium do polifonicznego wyrażenia dramatycznego zderzenia witalnych pragnień z kuszącym urokiem śmierci.

„Umiłowanie ojczyzny” bowiem, wraz z „Nadzieją” i „Śmiercią w środku lata” tworzyć będzie wspaniały tryptyk egzystencjalny, w którym emocje życia i pustka śmierci zatańczą swój makabryczny taniec… Dodatkowym uzupełnieniem w przedstawianiu dualizmu miłości i śmierci będzie inspirowane starojapońską legendą opowiadanie „Miłość wielkiego Kapłana świątyni Singa”, w którym poznamy buddyjskiego mnicha, w jakim żar uczucia wypali tak bolesną ranę, iż jej uzdrowieniem będzie jedynie odejście ze świata żywych. Wracając jednak do wspomnianych już tytułów, wspomnieć należy, iż „Umiłowanie ojczyzny” może wstrząsnąć wrażliwym czytelnikiem. Finałowa scena popełnienia seppuku przez wojskowego i samobójstwa jego żony poprzedzona jest erotycznymi opisami ich wzajemnej fascynacji oraz wyjaśnia motywy, dla których mężczyzna musi pożegnać się z życiem, a żona wiernie mu w tym towarzyszy. W „Nadziei” zaś śmierć zaskoczy młodych zakochanych nagle, nie dając im szans na to, by nacieszyć się pięknem łączącego ich uczucia. „Śmierć w środku lata” natomiast ukaże złożoność emocji kobiety, która musi pogodzić się z tym, iż los odebrał jej dwójkę dzieci. Tomoko da światu nowe życie, ale nigdy tak naprawdę nie pogrzebie w swej świadomości tych, którzy odeszli. Za każdym razem inaczej, ale i każdorazowo poruszająco Mishima opowie o skomplikowanych zależnościach między życiem a śmiercią.

Są w zbiorze także teksty, które pozwalają oderwać się od dusznej atmosfery egzystencjalnej. „Perła” napisana w konwencji satyrycznej humoreski bezwzględnie ujawnia dwulicowość w relacjach przyjaciółek, w których życiu tytułowy klejnot nabałagani niemiłosiernie. Żartobliwa miniaturka literacka „Fontanny w deszczu” będzie swoistą grą słowną i zabawi czytelnika niedopowiedzeniami. Mishima ujawni nam także w konwencji baśniowej kilka marzeń gejsz, które wybiorą się w nocną wędrówkę po mieście w opowiadaniu „Przejść przez wszystkie mosty”. Opowiadanie to także można potraktować pół żartem, pół serio.

Niewątpliwie należny jest pokłon wdzięczności dla Henryka Lipszyca, którego piękne tłumaczenie pozwala nam tak blisko obcować z egzotyczną aurą niedopowiedzenia i mroku, jaką wspaniale oświetla wewnętrzny blask przeżyć i emocji bohaterów Mishimy.

Wydawnictwo Świat Książki, 2008

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Dobra recenzja, ale wkradł się drobny błąd, w książce nie ma opowiadania "Nadzieja" jego tytuł to "Niedziela".