2008-03-24

"Kłamstwa" Enrique de Heriz

Po co kłamiemy? Jaką moc ma kłamstwo? Czy między tym, co zmyślone a rzeczywistym obrazem rzeczy lub idei tworzy się jakieś napięcie? Czy rodzinne mity sankcjonują kłamstwo? Czy można w histerycznie drżącym świecie oszustw odnaleźć spokojną przystań prawdy? Na te i wiele innych pytań odpowie powieść utkana z kłamstw, a jednocześnie stawiająca im wyzwanie. Hiszpański pisarz bowiem stworzył swoistą rodzinną antysagę, będącą jednocześnie złudzeniem. Nic bowiem w „Kłamstwach” nie jest tym, czym się wydaje i nic tak naprawdę nie utwierdzi nas w przekonaniu, że któraś z części tej zawikłanej opowieści jest historią autentyczną. Jeśli jesteście gotowi zmierzyć się z fałszem nadającym nowych znaczeń prawdzie, możecie śmiało stanąć w szranki ze wszystkimi konfabulacjami, tworzącymi nową powieść Enrique de Heriza. Lektura będzie jednak utrudniona, uwierzyć w niej będzie można bowiem tylko swojej własnej intuicji, a rozwijane historie dość brutalnie rozprawią się z naszymi oczekiwaniami, aby nadać im potem prawdziwe znaczenie, obiektywnie wydedukowany sens. Stańcie zatem do walki o prawdę, jaką autor toczy za pomocą drażliwych półprawd. Posłuchajcie dwóch wzajemnie uzupełniających się opowieści. Czy z różnych kłamstw wykrystalizuje się coś, co będzie w stanie dać im opór?

Isabel przeżywa jesień swojego życia. Nie może pogodzić się z tym, że zmierza ku śmierci, że całe jej dotychczasowe życie aktywnie wędrującego po świecie antropologa rozpadnie się i utkwi w szczelinach starości skutecznie blokujących jej pęd ku wiedzy o zwyczajach i obyczajach egzotycznych plemion. Kiedy wyjeżdża do Gwatemali, szybko okaże się, iż jest to – pozornie – jej ostatnia podróż. W wyniku bowiem nieszczęśliwego zbiegu okoliczności zostanie uznana za zmarłą… i dopiero, kiedy uświadomi sobie to naprawdę, zacznie ożywać wewnętrznie i porządkować dotychczasowe życie oparte na kłamliwych legendach snutych głównie przez jej męża. Dlaczego Isabel nie chce powiadomić opłakującej jej rodziny o tym, że jednak nie umarła? Czyżby ta sytuacja pozwalała jej na to, by narodzić się ponownie, dokonać rachunku sumienia i demistyfikacji tego wszystkiego, co dotychczas stanowiło o jej wartości jako kobiety, żony, matki i badaczki rytuałów śmierci? Okaże się z czasem, iż stan, w jakim się znalazła, jest jednocześnie niepowtarzalną okazją ku temu, aby z mroku kłamstw przeszłości zbudować na nowo jasny i uporządkowany świat teraźniejszej prawdy. „Życie, niewyczuwalne życie jest bardzo podobne do śmierci. Dlatego tworzymy legendy. (…) Dlatego jestem tutaj i wykorzystuję fakt, że śmierć, ta fałszywa śmierć, pozwala mi budować życie niemal bez nazw, prawdziwe życie”. Czy wiwisekcja, jakiej poddaje się Isabel z dala od rodziny, oswajając się jednocześnie z myślą o tym, że ponownie będzie zmuszona stanąć przed nimi jako żywa osoba, nie jest jednocześnie kolejnym kłamstwem, wmówieniem samej sobie nowej roli i nowej świadomości? Czy bolesne wspomnienia pomogą jej dotrzeć do istoty tego, co zawsze definiowała jako umiejętność oszukania czasu i co w różnych przejawach obserwowała w swojej pracy badawczej?

Kiedy Serena dowiaduje się o śmierci matki, próbuje na nowo uporządkować przeszłość, oddzielić ziarno prawdy od kłamliwych plew, jakie budowały fałszywy wizerunek rodziny i wskrzesić wspomnienia, których iluzoryczność jest tak samo silna, jak przekonanie o tym, że to, co teraz wyraźnie wynika z tego, co było. W rozmyślaniach Sereny dużo jest niepewności. Jej matka konstatuje, analizuje i na nowo buduje, ona zaś przede wszystkim pyta i wciąż podważa te pewniki, w jakie przez lata wierzono w rodzinie Azuerów. Co pragnie uczynić Serena? Do czego zdolna jest w demaskowaniu urojonych mitów rodzinnych, by powiązać słowa teraźniejsze z myślą wynikającą z przeszłości? „Jedynym związkiem pomiędzy tymi słowami i teraźniejszością jest moje pragnienie, by służyły wyjaśnieniu przeszłości, która uczyniła je możliwym”. W momencie, kiedy wskrzeszanie legend i opowiadań o dziadku Simonie, tajemniczej Rosjance i chińskim poecie Li Po, służyć ma Serenie za fundament porozumienia demonów przeszłości i lęków z teraźniejszością, dla jej matki, zaszytej gdzieś w gwatemalskiej dżungli jest próbą ponownego przeżycia tego, co stało się już jej bezpośrednim doświadczeniem. Pomiędzy pytającą córką w Hiszpanii a odpowiadającą jej niejako matką w Gwatemali, dokonywać się będzie swoisty proces transformacji. Oto bowiem wszystkie kłamstwa zostaną zdemaskowane, ale o ich roli przekonamy się dopiero wówczas, kiedy dojdzie do oczekiwanej konfrontacji dwóch kobiet…

Skomplikowana struktura „Kłamstw” ma za zadanie jak najmocniejsze utrudnienie nam wyciągnięcia jakichkolwiek pewnych wniosków na temat tego, co łączyło i łączy matkę z córką. De Heriz w mistrzowski sposób buduje polifoniczne napięcie różnych opowieści, dla których wspólnym mianownikiem będzie to, co dzieje się obecnie w rodzinie Azuerów. I tak jak Isabel przeżywa swoją śmierć za życia, tak czytelnik ma nadzieję na to, że kolejne autorskie kłamstwo pozwoli mu paradoksalnie przybliżyć się do skrywanych rodzinnych prawd. „Kłamstwa” operują słowami, które mają moc niszczenia i słowami, jakie odradzają się na nowo. Konstruują dwa różne światy przeżyć i sprowadzają je do wspólnej przestrzeni doznawania i odczuwania. Damy się okłamać tej powieści. Damy jej także możliwość pokazania nam, gdzie wśród kłamstw szukać prawdy.

Wydawnictwo W.A.B., 2008

Brak komentarzy: