2014-04-07

"Martwe ciała" Waldemar Ciszak, Michał Larek

Wydawca: Simple Publishing

Data wydania: 25 marca 2014

Liczba stron: 192

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det: 29,90 zł

Tytuł recenzji: Portret dewiacji

Polska Ludowa miała być krajem bezpiecznym, bez drastycznych przestępstw, bez dewiantów. Szokiem w komunistycznym kraju okazał się przypadek Edmunda Kolanowskiego - gwałciciela, mordercy i nekrofila. Waldemar Ciszak i Michał Larek w swoim wstrząsającym reportażu wracają do wydarzeń z lat osiemdziesiątych minionego stulecia i starają się zrekonstruować czas, w którym pojmano Kolanowskiego, przesłuchiwano go, badano psychiatrycznie i sądzono po to, by ostatecznie 28 lipca 1986 roku wykonać na nim jedną z ostatnich kar śmierci w Polsce. "Martwe ciała" to nie tylko dowód wnikliwości autorów, ale także książka, która ukazując działania milicji, zadaje po latach nowe pytania w sprawie, która wstrząsnęła całą Wielkopolską. Autorzy w sposób surowy, ascetycznie dramatyczny i rzeczowy, rekonstruują czas, w jakim przestępca mierzył się z samym sobą i dojrzewał do tego, by przyznać się do zbrodni, które nigdy nie wywołały w nim wyrzutów sumienia.

Czy przesłuchania Kolanowskiego prowadzone były właściwie? Co naprawdę chciał powiedzieć, a co wyznał wbrew swej woli? Czy rozpoznanie psychiatryczne było trafne, gdy uznano go za poczytalnego? Skąd wzięły się makabryczne skłonności zaspokajania seksualnego popędu przy odciętych narządach rodnych i piersiach zmarłych kobiet? Kto wiedział o czynach dewianta jeszcze zanim schwytała go milicja? Jakie znaczenie w sprawie miał sposób, w jaki wywierano na podejrzanym presję w trakcie trwania śledztwa? Czym kierował się Kolanowski, czy był w stanie się kontrolować? Dlaczego tylko w stosunku do matki czuł się winny? I w końcu - czy kara śmierci rzeczywiście była w jego przypadku koniecznością? Sprawa Kolanowskiego pozostała na zawsze w pamięci wielu. Przede wszystkim Jerzego Jakubowicza, z którym rozmawiają autorzy książki. Jako młody porucznik został oddelegowany do tego, by złamać przestępcę, zmusić go do mówienia, wywrzeć nacisk i pokierować śledztwem tak, by potwór, za jakiego miała oskarżonego opinia publiczna, odpowiedział za wszystkie swoje uczynki.

Ciszak i Larek przytaczają protokoły z przesłuchań, opierają się na materiałach milicji i sądu, rekonstruują zdarzenia w taki sposób, by ukazać kilka niejednoznaczności. Pochylają się przede wszystkim nad postawą Kolanowskiego po aresztowaniu. Publikują fragment jego listu do matki i wstrząsające wyznania konkubiny, która była świadkiem palenia kobiecych narządów rodnych w piecu. Odtwarzają rytm przesłuchań - chwilami powolny, monotonny, powracający do tego, co już zostało powiedziane. Zatrzymują się na istotnych dla nich szczegółach. Na słowach, gestach samego Kolanowskiego. Przerażającej postaci, której motywacji nie zgłębiono wówczas dokładnie. "Martwe ciała" przypominają cały poruszający proces wyznawania win i zaprzeczania im. Ożywianie się w sytuacjach, w których oskarżony był w centrum zainteresowania. Autorzy publikacji próbują dotrzeć do tego, co działo się w jego życiu, że w pełni świadom tego, co robi, zaspokajał się seksualnie przy manekinie, do którego przyszywał srom i piersi nieżyjących ofiar.

Czytanie tej książki może być przeżyciem ekstremalnym. Jej rytm jest bardzo stabilny. Autorzy w żaden sposób nie chcą oddziaływać na emocje. Po prostu rekonstruują zdarzenia. Zadają pytania, stawiają tezy. Czy Kolanowski miał na koncie tylko trzy zabójstwa kobiet? Kiedy właściwie zaczął swą działalność dewianta? W jaki sposób otoczenie wpływało na niego tak, że kierował swój pociąg seksualny ku martwym ciałom - wygrzebywanym z grobów, profanowanym w kaplicach cmentarnych?

Palacz i zwłoki - prawie jak u Fuksa. Tyle że tutaj nie mamy do czynienia z konwencją opowieści literackiej, lecz z przypadkiem do dziś poruszającym wyobraźnię. "Martwe ciała" to świadectwo potworności ludzkiej natury, której nie chciano do końca zgłębić, bo wszystko to przerastało zapewne możliwości komunistycznej milicji oraz powołanych do śledztwa biegłych lekarzy. Jerzy Jakubowski po latach nie jest w stanie opowiadać o tej sprawie bez emocji. Autorzy książki starają się przedstawiać rzecz w sposób suchy, bez zbędnych komentarzy. Ukazują sylwetkę zaburzonego psychicznie człowieka, który staje przed koniecznością odpowiedzialności za zbrodnie. Mamy do czynienia z niespotykanie rzadkim połączeniem brutalności i dewiacji. Widzimy jednocześnie, iż głównym bohaterem jest człowiek mocno skrzywdzony przez życie, z ogromnymi zaburzeniami, z całą gamą objawów zachowań neurotycznych, które przez lata nie były dostrzegane. Obserwujemy skomplikowany proces rekonstrukcji zdarzeń, w których wiele jest niejasności i równie dużo przerażającej prawdy o ludzkiej naturze.

Sprawa Edmunda Kolanowskiego została dawno zamknięta. To jedno z najbardziej mrocznych świadectw tego, iż Polska Ludowa - wbrew temu, co głosiła władza - nie była państwem bezpiecznym i państwem, w którym zdarzały się jednak brutalne przestępstwa. "Martwe ciała" to także reportaż o próbach podejrzenia Zła w najbardziej ludzkiej postaci. Próba zajrzenia do piekła, jakim było dla Kolanowskiego jego życie i jakie zgotował swym ofiarom, które atakował znienacka i bez cienia wątpliwości. Protokoły i nagrania to za mało, by ujrzeć tę sprawę taką, jaka naprawdę była. Waldemar Ciszak i Michał Larek podążają mroczną drogą, na której zestawiają fakty, podejrzenia, insynuacje i tezy. W gruncie rzeczy nie mówią niczego nowego o tym, co zamknięto. Czy aby na pewno? Tropów jest kilka, to śledztwo i proces ożywa na nowo. Czytelnik sam może postawić sobie pytania, jakich być może zabrakło, zanim Edmund Kolanowski w dość szybkim trybie został skazany na śmierć...


PATRONAT MEDIALNY

1 komentarz:

Izabella Nowotka pisze...

Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.