2014-04-20

"Rok w Jemenie" Jennifer Steil

Wydawca: Lambook

Data wydania: 8 kwietnia 2014

Liczba stron: 480

Tłumacz: Tomasz Illg

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det: 44,90 zł

Tytuł recenzji: Jemeńskie opowieści

Jemen. Jeden z najbiedniejszych krajów arabskich. Jednocześnie jeden z najbardziej zainteresowanych, by walczyć o demokratyczne standardy. W nim Sana, wiekowe miasto. Miejsce, które biblijny Noe rozpoznałby bez problemów, bo w Jemenie czas jakby się zatrzymał i nie widać w nim zmian, a to przecież o zmianach jest autobiograficzna książka amerykańskiej dziennikarki Jennifer Steil. Ona to, z dziesięcioletnim doświadczeniem zawodowym w "The Week" podjęła się ryzykownego zadania modernizacji i unowocześnienia pracy w sanijskim "Yemen Observer", którego redaktorem naczelnym stała się na rok.

To był dla niej ważny rok. Rok przemian wewnętrznych przede wszystkim, bo tego, co wokół Steil zmienić jednak nie mogła. Udało jej się jednak kierować gazetą, której dziennikarze za nic mieli jakiekolwiek normy. Zdyscyplinowała uzależnionych od katu mężczyzn, którzy w patriarchalnej kulturze poddali się wpływowi kobiety. Pomogła znaleźć się na dziennikarskiej drodze tym kobietom, dla jakich poznawanie tajników warsztatu pracy było jednocześnie procesem poznawania swoich możliwości i gruntowania się w poczuciu, iż są dobre w tym, co robią. Opowieść Steil jest niezwykła z wielu powodów. Wątek pracy dziennikarskiej wysuwa się na pierwszy plan, ale to nie jest tylko opowieść o modernizowaniu prasy w kraju, w którym większość obywateli to analfabeci, a jakiekolwiek media są stronnicze i uzależnione od władzy. To historia niebywałej determinacji, zarażającego innych optymizmu; historia wytyczanej przez siebie drogi, opowieść o kobiecej zadziorności, konsekwencji i miłości życia. Bardzo pozytywna narracja o tym, jak w odległym kulturowo kraju można odnaleźć siebie, przy okazji pomagając także innym w tym, co wydaje się niemożliwe - pełnym wyrażeniu swoich potrzeb i pragnień.

Steil miała przebywać w Jemenie tylko trzy tygodnie. Jej amerykańscy koledzy z "The Week" nie podzielali pasji, z jaką kobieta opowiadała o tym dalekim państwie. Wielu nie miało pojęcia, gdzie położony jest kraj, którego stolica to piernikowe miasto. Sana od początku jawi się jako miejsce niezwykłe i wbrew pozorom bardzo przyjazne dla samodzielnej, energicznej kobiety z Zachodu. Kiedy Steil decyduje się na roczny pobyt w Jemenie, całkowicie poświęca się nowym obowiązkom, usiłując przekonać Jemeńczyków do tego, iż w ich trudnym do życia kraju można - choć też z trudem - wydawać obiektywnie przedstawiającą fakty gazetę. Zadanie, jakiego podejmuje się autorka książki, mogłoby przerastać wielu. Jemeńskie dziennikarstwo jest czymś kalekim i nieprofesjonalnym. Nowa redaktor naczelna musi najpierw dyscyplinować pracowników, wybijać im z głowy plagiatowanie, walczyć z brakiem chęci weryfikowania podawanych informacji, ale przede wszystkim dać swemu zespołowi pojęcie o rzetelnym dziennikarstwie. Twórczym, zaangażowanym i dążącym do prawdy. Jaka jest jednak prawda o kraju, w którym Steil chce przeprowadzić dziennikarską rewolucję?

W obserwacjach życia codziennego wyróżnia się wątek kobiet, które w Jemenie traktowane są przedmiotowo i którym nikt nie daje praw, jakie z woli losu i Boga otrzymują mężczyźni. Najbardziej jaskrawym przykładem biografii kobiety zmierzającej ku wyzwoleniu jest historia najbliższej współpracowniczki Steil, Zuhry. To scena jej wesela, w jemeńskim stylu, ale i z dźwiękami hitu z "Titanica" w tle, rozpoczyna narrację "Roku w Jemenie". Niezwykle zaangażowana w pracę dziennikarską Zuhra stara się udowodnić - przede wszystkim sobie - że po latach krzywdzenia i upokorzeń, gotowa jest stawić czoła losowi, podjąć nowe wyzwania i spełnić się na drodze, na której jemeńscy mężczyźni nigdy nie widzieliby kobiety. Zuhra buntuje się wyraźnie wobec opresyjnego systemu traktowania zasłoniętych przez światem kobiet. Dojrzała do tego, by decydować o sobie i podejmuje się działań, na które jemeńskie kobiety by się nie zdobyły. Emancypacyjna historia Zuhry wraz z wieloma gorzkimi spostrzeżeniami, jakie zapisuje Steil, obserwując sanijskie kobiety, czyni z tej książki tekst głęboko zaangażowany w losy tych, dla których nie ma miejsca w kulturze dominacji samca, w kulturze męskich przywilejów i standardów, jakie wyraźnie wytyczają kobiecie gorsze miejsce w społeczeństwie.

Sam Jemen jawi się Steil jako miejsce, w którym można się zakochać i w którym chciałoby się zatrzymać tak, jak zatrzymuje się czas choćby na jemeńskiej Sokotrze, której mieszkańcy niekoniecznie wiedzą, co wydarzyło się 11 września 2001 roku oraz kim jest Britney Spears. To kraj mężczyzn - nadpobudliwych, niespokojnych, często prymitywnych i zwykle nieuznających żadnych autorytetów. Steil może zapomnieć o swej wysoko uniesionej głowie i ciekawskim spojrzeniu. Musi nauczyć się pokory, ale niespodziewanie dobrze radzi sobie z mężczyznami, którzy uznają ją za równą sobie. Codzienna praca narratorki powieści przepełniona jest licznymi walkami o drobiazgi i z oczywistościami, jakie tworzą jemeńską normę, której nie sposób pojąć. W kraju, do którego przybyła, prasa wyraża przekonania, nie przedstawia faktów. Kierowana jest do wąskiej grupy odbiorców, jacy potrafią czytać i pisać. Dziennikarstwo jest fachem niebezpiecznym, bo za publikację skreślonych i skrytykowanych karykatur Mahometa, właściwy redaktor naczelny - bo musi nim być mężczyzna - trafia do więzienia i grozi mu bardzo surowy wyrok.

Zuhra zadaje swojej przełożonej dwa zasadnicze pytania. "Czy można jednak pisać tak, jakby opowiadana historia nas nie obchodziła? Jak wyłączyć emocje?". O ile Steil uczy swój zespół rzetelnego i obiektywnego przedstawiania faktów, o tyle w swej szalenie emocjonalnej narracji daje nam skrajnie subiektywny obraz świata, w którym narażona jest przecież na wiele niebezpieczeństw. Steil zaraża optymizmem, ale przeraża też zbytnią naiwnością. To, że sama - dzięki wielu szczęśliwym zbiegom okoliczności - nie doświadcza w Jemenie niczego złego, nie oznacza, iż znajduje się w kraju bezpiecznym i gotowym uwierzyć w nią tak, jak ona wierzy w swych redakcyjnych podwładnych. Jej przesłodzona chwilami wizja życia w państwie, któremu daleko od cywilizowanych norm życia, momentami wydaje się mało przekonująca. Nie jest tak, że Jemen sportretowany jest subiektywnie. Autorka stara się ukazać dzikość, piękno i grozę tego kraju. "Rok w Jemenie" to jednak zapis rzeczywistości widzianej wybiórczo, choć chce się temu wszystkiemu wierzyć, chce się wraz ze Steil zakochać w Jemenie, chce się tam być i chłonąć niezwykłą atmosferę tego kraju.

W kraju, gdzie przyszłość to wola boska i gdzie wszelkie możliwe tragedie usprawiedliwiane są tą wolą, amerykańska dziennikarka chce przekonać o sile własnej woli. Jej historia jest intrygująca, bo pokazuje, w jaki sposób zwykła ludzka serdeczność i otwartość może wpływać na otwieranie się innych ludzi, tak przecież ograniczonych kulturowo w okazywaniu komuś serdeczności. "Rok w Jemenie" jest o wielkich przyjaźniach i o cieple ludzkiej życzliwości. O przekraczaniu wielu granic i o znalezieniu miejsca swojego szczęścia. O Jemenie dalekim i dla wielu niedostępnym, ale jednocześnie serdecznym i otwartym. Niezwykła orientalna wędrówka mówiąca o uniwersalnych mimo wszystko prawdach - o potrzebie szczęścia, spełnienia, miłości i szacunku, jakie tkwią w człowieku bez względu na czas, miejsce, kulturę i geopolitykę. Świeża, odkrywcza książka. Warta poznania.




PATRONAT MEDIALNY

Brak komentarzy: