2014-11-18

"Szukaj mnie wśród szaleńców" Krystian Głuszko

Wydawca: Grupa M-D-M

Data wydania: 24 października 2014

Liczba stron: 242

Oprawa: miękka

Cena det: 29,90 zł

Tytuł recenzji: Tryptyk z innego świata

Krystian Głuszko odważnie i z niemałą determinacją podąża swoją trudną drogą. Ci, którzy przeczytali przed laty "Spektrum", na pewno czekali z niecierpliwością na nową publikację i wierzę, że będą jej mocno kibicować. Tych, którym nazwisko autora niczego nie mówi, z pewnością zaintryguje tytuł i dość wyraźną okładka. Głuszko od zawsze cierpi z powodu różnie na kilku etapach jego życia diagnozowanych dolegliwości umysłu. Pisząc o trudach walki z urojeniami, epilepsjami, depresjami i epizodami samobójczymi, stawia na ambitną misję - pragnie docierać do innych, którzy są mu podobni oraz do tych, dla których zaburzenia psychiczne to nadal temat tabu albo kwestia mało absorbująca, bo przecież ich posiadanie to stygmat, a nie powód do afiszowania się z tym.

Autor nie afiszuje się. Próbuje za wszelką cenę osadzić siebie i swój cierpiący umysł w tak zwanym normalnym świecie, który rządzi się zasadami rzadko akceptowanymi przez aspie czy autystyków. Jak bowiem odnaleźć się w świecie norm, kiedy daty mają kolory, a muzyka kształty? To dość wyraźny przykład różnic w postrzeganiu świata tych, dla których wstyd i kompleksy to główne doświadczenia życiowe. Ta książka opowiada o tym, że tych doświadczeń jest niemało i większość z nich wcale nie ma charakteru opresyjnego. Co więcej - mogą być stanami twórczymi, mimo wszystko.

"Szukaj mnie wśród szaleńców" jest odważną próbą napisania czegoś nowego, inaczej. Trudy życia i absurdy nieskutecznych terapii psychiatrycznych poznaliśmy na kartach "Spektrum". Ta książka to wynik ogromnego wsparcia, jakie autor dostał po opublikowaniu poprzedniej. Tworzą ją w dużej mierze zapiski umieszczane na blogu, którego pisaniem Głuszko zajmuje się już od dłuższego czasu, wzbudzając coraz większe zainteresowanie oraz trafiając na przypadkowych czytelników, jacy zostają i śledzą  z uwagą kolejne wpisy. Ma za sobą lata, w których udało mu się wpasować do schematów nadających ton życiu bez zaburzeń. Z jego dolegliwościami konieczna jest stabilność i powtarzalność. Osiągał cele, które dla ludzi zdrowych kojarzą się z nudą i rutyną. W nich zakotwiczył się jako walczący o zwyczajność. Głuszko pisze o tym, jak bardzo jest niepewny stanów, w jakich jest mu dobrze ze sobą. Opowiada pokrótce o ważnych etapach swojego życia - o miłosnej endorfinie, która wzmocniła go wraz z żoną u boku i o szczęściu posiadania córki. Powstaje też nieco inna książka. Prywatne zapiski wraz z próbami literackimi. Zajmujący tryptyk, który czytać należy z odpowiedniej perspektywy. Wymaga też innego typu wrażliwości i przede wszystkim otwarcia. Na to, co inne i niepokojące.

Ta osobista część pozbawiona jest chronologii, ma akcentować ważniejsze momenty w życiu oraz przemyślenia, jakie się wówczas rodziły. Nie wraca już tak wyraźnie problem niedostosowania służby zdrowia do osób ze schorzeniami spektrum autyzmu, ale nadal pozostaje w pamięci choćby bezradny psycholog, który mimo braku jakiejkolwiek pomocy kasuje sporą sumę za wizytę. Krystian Głuszko o upokorzeniach i nietrafionych spotkaniach z tymi, co rzekomo mieli pomóc, opowiada w sposób stonowany, ze spokojem. Widać, jak wielka jest w nim potrzeba wewnętrznej harmonii, dla której gotów jest pożegnać takie uczucia jak złość. Jego opowieść opiera się na trudach dostrzegania dobrych stron w sytuacjach, jakie nawet dla osoby bez problemów psychicznych byłyby deprymujące czy frustrujące. Głuszko buduje stabilny świat w sobie i wokół siebie na przekór diagnozom, chybionym terapiom i na przekór umysłowi, jaki można mimo wszystko okiełznać.

W tym umyśle kryje się specyficzna wrażliwość odzwierciedlająca się w dwóch prostych formach prozatorskich. Jedno z opowiadań - historia reportera usiłującego zrozumieć motywy śmierci samobójcy - przeradza się w szokującą makabreskę, ale ten zabieg formalny ma uzasadniać złożoność schizofrenii oraz spustoszenie, jakie czynić ona może w chorym wraz z otaczającymi go osobami. Drugie opowiadanie jest proste i sentymentalne. Osadzone w pewnych kontekstach, które wyczytamy wcześniej. Tam, gdzie Głuszko rozważa pozycję Boga w świecie niezawinionego cierpienia. Bohaterowie "Splecionych dłoni" sytuują gdzieś obok siebie boski absolut. Starają się walczyć na różnych poziomach i w różny sposób. Autor prowadzi nas prostym językiem przez skomplikowany świat banalizowanych często życiowych tragedii.

"Szukaj mnie wśród szaleńców" jest bardzo osobistym tryptykiem i innego pisania od Krystiana Głuszko raczej nie można oczekiwać. To zapiski oswajające go ze stanami, jakich często nie rozumie. Zadające pytania o to, ile jest przypadku, a ile przeznaczenia w tym, że teraz - po latach walk z wewnętrznymi demonami - udaje mu się wieść spokojne życie męża i ojca. Spokój jest okupiony lękiem, bo codziennie może wydarzyć się coś, co zburzy porządek. Krystian Głuszko stara się budować porządek swoich myśli - dzięki niemu osiąga kolejne cele, coraz bardziej zakotwicza się w świecie bez szaleństwa. Doskonale jednak pamięta o tych, którym niezwykle trudno wydobyć się z matni lęków i urojeń.

Myślę, że to pisanie jest nie tylko autoterapeutyczne. To taka forma twórczości, która dociera do wąskiej grupy odbiorców, ale wciąż ma nadzieję na to, iż ta grupa się poszerzy. Autor nie oczekuje powszechnego zrozumienia. Zdaje się na te przypadkowe osoby, które przeczytają i zbliżą się do tego świata przeżyć. Ta proza niczego nie afirmuje, do niczego nie nakłania, w żaden sposób nie próbuje manipulować świadomością czytającego ani nie nosi w sobie znamion dydaktyzmu. Głuszko wie, że porządek i spokój zapewniają także zapisywane słowa i zdania. Od nas zależy, czy wejdziemy w świat niespokojnego umysłu zdeterminowanego w walce o normalność. Od nas też zależy, w jaki sposób przyjmiemy kolejną publikację autora, który w "Spektrum" zabrał głos za wszystkich, co mówić o cierpieniu nie potrafią.


PATRONAT MEDIALNY

2 komentarze:

Mariola Pomykaj pisze...

Bardzo mnie frapuje ludzka psychika.Chciałabym przeczytać tę książkę. Właśnie to zawdzięczam innym blogom, że mogę coś, kogoś odkrywać, poznawać. Ciekawa osobowość. Można się od niego wiele nauczyć i wiele zrozumieć. "Mam już bardzo dużo- wyznaje. Jedynym, czego można mi życzyć, to abym tego nie stracił."

aaa pisze...

Demonów nie udało się pokonać...autor niestety jest już po drugiej stronie. Została tylko książka. [*]