2015-05-13

"Gdzie ci mężczyźni?" Philip G. Zimbardo, Nikita S. Coulombe

Wydawca: PWN

Data wydania: 15 kwietnia 2015

Liczba stron: 382

Tłumacz: Małgorzata Guzowska

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 44,90 zł

Tytuł recenzji: Męskość w kryzysie?

Jest pewien problem w odbiorze najnowszej książki Philipa Zimbardo, którą napisał razem z osobistą asystentką Nikitą S. Coulombe. Trudno zdecydować, czy tę publikację traktować naprawdę poważnie, czy z lekkim przymrużeniem oka. Dwuznaczność pojawia się już w nomenklaturze. Istotne i chyba niezbadane uważnie zjawisko kryzysu męskości w XXI wieku określone jest mianem "upadku facetów". Autorzy kończą swe wywody radosnym "ciao". Sprawy nie ułatwiają także ironiczne i dowcipne karykatury Igora Myszkiewicza uzupełniające polskie wydanie książki. "Gdzie ci mężczyźni?" to dodatkowo publikacja racząca nas garściami truizmów lub tez co najmniej wtórnych. Mam na myśli krytykę systemu edukacji, wpływ uzależnienia od gier na ludzkie życie czy analizę szeregu czynników stresogennych, którymi zajmują się badacze kryzysu życia tak w ogóle, bez względu na płciowość czy uwarunkowania genetyczne związane z podkreślanym w książce faktem, iż mózg mężczyzny znacznie różni się od mózgu kobiety.

Co zatem wziąć z tej lektury? Co jest w niej wartościowe? Jak potraktować tę książkę i co można zmienić po jej przeczytaniu? Zimbardo niewątpliwie tworzy rzecz prowokującą i dynamicznie analizującą nakreślony problem. W czasach, kiedy kobiety tak licznie organizują się w różnego rodzaju stowarzyszeniach i ruchach, publikacja ta może być dowodem na to, jak skutecznie ująć się za męskością. Za tymi jej aspektami, które wydają się samym mężczyznom wstydliwe. Bo w gruncie rzeczy chodzi o frustrację wyrosłą z tego, że w nowoczesnym świecie wciąż niezwykle trudno znaleźć jakąkolwiek alternatywę dla bycia wojownikiem lub żywicielem rodziny, gdy chce się być mężczyzną spełnionym i wyrażonym przez szereg oczywistych dla męskości działań. Te mniej oczywiste gdzieś się ukrywa, jak emocje i łzy, do których kategoria męskości raczej nie pasuje. Zimbardo i Coulombe przeprowadzili sporo badań i wywiadów, by najpierw dać obraz kryzysowych objawów, potem wskazać przyczyny zjawiska, a następnie zasugerować rozwiązania. Wszystko dla tych mężczyzn i chłopców, którzy z różnych powodów muszą się wstydzić. Gubiąc się w sobie, kwestionują własną tożsamość, a jeśli nawet nie ją, to siebie samego w wielu narzuconych przez społeczeństwo rolach.

Współczesny facet w stanie upadku wkracza w dorosłe życie rozczarowany edukacją. Stara się obracać w męskim kręgu i nie odczuwa satysfakcjonujących relacji z kobietami, kiedy te nie wchodzą do jego łóżka. Nadużywa pornografii internetowej i pozwala się wchłonąć wirtualnemu światu gier. Niekiedy ucieka w otyłość, czasami we wzmacniające rozpaczliwy hedonizm używki. Buduje sobie bezpieczne miejsca, w których może być odpowiedzialny za świat wykreowany przez własne fantazje. Ten rzeczywisty staje się nie do przyjęcia z kilku możliwych powodów. Dlaczego współczesny mężczyzna ma się tak źle, skoro wszem wobec głosi, iż jest mu dobrze? Amerykańscy naukowcy przyglądają się zjawisku deprecjonowania męskich dokonań i tym wszystkim działaniom społecznym, które w mniejszym lub większym stopniu przyznają więcej praw do błędów i ich naprawiania kobietom niż mężczyznom, codziennie oddalającym się od samych siebie.

Przyczyn problematycznych sytuacji mężczyzn, dla których nie znaleziono określonych ram albo dla tych, którzy za nic nie mogą się odnaleźć w schematach męskiego zachowania lub światopoglądu, autorzy książki szukają w wielu miejscach. Jest mowa o problematycznych relacjach w rodzinie, w której nieobecny ojciec staje się pierwszym źródłem stygmatyzowania chłopca. Wskazywane są niedociągnięcia albo ewidentne wady systemu edukacyjnego, już od samego początku "radzącego" sobie z nadpobudliwymi chłopcami dość opresyjnymi metodami. Wina zrzucona jest na rozwój nowoczesnych technologii, które pobudzają emocje i pragnienia na różne, bardzo niezdrowe sposoby. Jest też mowa o świecie, w którym mężczyźnie stawia się trudne wymagania - ma być silny, zdrowy, dobrze zarabiać, nie mazgaić się, nie okazywać uczuć w nadmiarze i przede wszystkim świetnie sobie radzić. Z sobą i z własnym życiem.

Interesujący jest zarys męskiego egocentryzmu rozpatrywanego przez pryzmat wielu możliwości i zagrożeń cyfrowego świata wspomaganego w swym opresyjnym charakterze przez wzrastające wciąż koszty życia, które wymuszają branie kredytów, a ich spłacanie ogranicza rozwój osobowości, kreśląc ramy egzystencji jako nieustannej walki o własny byt. W to wpleciony jest problem nadużywania pornografii. Sfery, w której można sankcjonować własne marzenia, pragnienia i oczekiwania odrzucane w świecie realnym albo niemożliwe w nim do zrealizowania. O ile nieszczęsnej pornografii przypisywana jest być może zbyt demoniczna siła, o tyle w rozważaniach dotyczących kryzysu męskości ważnym aspektem jest spojrzenie bardziej socjologiczne, mniej psychologizujące. Rozważania Zimbardo i Coulombe mogą nie spodobać się feministkom, bo pewne aspekty feminizmu ukazywane są jako zagrożenia dla współczesnej męskości. Analizowane jest ciekawe zjawisko tak zwanej demokracji płci. Czy rosnąca pozycja kobiet w dzisiejszym świecie zagraża temu, co konstytuowało szczęśliwą i zdrową męskość? Bo przecież w USA to nie tylko wymiar sprawiedliwości zdaje się surowszy wobec mężczyzn właśnie. "Gdzie ci mężczyźni?" to opowieść o tych wszystkich bolączkach i absurdach, które społeczne życie każdego mężczyzny warunkują w sposób wywołujący frustracje już na wstępie. Zimbardo nie wnika jednak głębiej. Jego analizy są dosyć uproszczone. To czyni z tej książki pewien szkic, być może początek nieco szerszej i dokładniejszej rozprawy.

Czymkolwiek jest ta publikacja, z pewnością bardzo czytelnie zarysowuje ten dramatyczny rozdźwięk między motywacjami a oczekiwaniami, który w życiu wielu mężczyzn na różnym etapie ich życia wywołuje skrywane frustracje, pogłębiane tendencjami ucieczkowymi. To nie jest tak, że wszyscy kryzysowi mężczyźni oglądają pornografię, grają w gry i wciąż wiecznie uciekają, czyniąc siebie nieszczęśliwymi karykaturami postaci określonej przed wiekami mianem "puer aeternus". Zimbardo i Coulombe nakreślają takie problemy, dla których starają się jednocześnie znaleźć rozwiązania. To z pewnością książka o męskości, na którą niewielu patrzy z taką empatią jak autorzy. To również swego rodzaju poradnik z lekką nutą prowokacji, podszyty ironią i groteską, zadziwiający lekkością stylu w połączeniu z dość mrocznymi refleksjami. Myślę, że to rzecz o problemach na serio i o tym, jak wiele tkwi w mężczyznach problemów, o których na różnych etapach swojego życia starają się nie rozmawiać. To książka o istocie charakterystycznego dla płci kryzysu, ale w gruncie rzeczy wiarygodna i dość smutna opowieść o kondycji ogółu społeczeństwa. Brak porozumienia, tak wyraźnie zarysowany w kilku możliwych aspektach, prowadzi mężczyznę do alienacji, a jego płeć czyni frustrującą. Męskość faktycznie stawiana jest przed nie lada wyzwaniami. Od nas samych zależy, czy po lekturze tej książki naprawdę je dostrzeżemy i czy uznamy, że jej przekaz uniwersalnie wykracza poza ściśle nakreślane i wielokrotnie określane standardy życia w Stanach Zjednoczonych.

2 komentarze:

Daniel Nofap pisze...

Książka Zimbardo ma sporo racji i sam na swoim blogu o uzaleznieniu od pornografii widzę że problem porno i gier często się łączy.
http://nadopaminie.blogspot.com/

Unknown pisze...

Mega. Zapraszam ->http://flarri.blogspot.com/