2015-07-29

"Manson. Ku zbrodni" Jeff Guinn

Wydawca: Agora

Data wydania: 24 czerwca 2015

Liczba stron: 534

Tłumacz: Krzysztof Kurek

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 44,99 zł

Tytuł recenzji: Anatomia wyobcowania

Wzbudza się po latach takie wewnętrzne przekonanie, że Charles Manson nie zasługuje na kolejną książkę o sobie. Że wszystko na jego temat zostało już powiedziane i napisane, szalony celebryta odarty został ze wszystkich tajemnic, nic już nie jest tak dwuznaczne jak w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, a ciągłe zainteresowanie tym człowiekiem wynika po prostu z faktu, że wciąż żyje za kratkami. Tymczasem każda kolejna publikacja o szaleńcu z Kalifornii, który zlecił zabójstwo między innymi Sharon Tate, staje się następnym bestsellerem, jest żywo komentowana. Książka Jeffa Guinna zasługuje na uwagę przede wszystkim ze względu na swą drobiazgowość w opisie nie tyle zbrodni, ile struktury Rodziny Charlesa Mansona i lat, w których dorastał jako wyrzutek, wciąż przez kogoś kontrolowany, karcony i wciąż żyjący w przekonaniu, iż zbiera bolesne razy od losu zupełnie niezasłużenie. Imponująca jest lista materiałów źródłowych Guinna, choć "Manson. Ku zbrodni" to rzecz skomponowana przede wszystkim dzięki wywiadom. Było ich wiele, a mogłoby być jeszcze więcej, gdyby autor płacił rozmówcom. Nawet teraz, tyle lat po dramatycznych wydarzeniach 1969 roku i spektakularnym procesie, wielu jest gotowych zarabiać duże pieniądze na zwierzeniach, które być może nie zostały jeszcze poznane przez opinię publiczną.

Guinn nie płaci i szuka prawdy po swojemu. Rekonstruuje rok po roku biografię człowieka, który zawładnął wyobraźnią milionów, spędzając większość swego życia w więzieniu. Portretowanie Mansona idzie w parze z budowaniem barwnej panoramy przemian społeczno - politycznych w Stanach Zjednoczonych już od lat trzydziestych minionego stulecia, bo Guinn uznaje za ważne lata sprzed powstania formacji Rodziny i jej ekscentrycznego funkcjonowania na marginesie społecznym. Co więcej, autor sugeruje myśl, że Manson to nie jakaś ponura ikona znamionująca trudny dla Ameryki czas, w którym zamieszki studenckie, sprzeciw wobec wojny w Wietnamie, kontrowersyjna prezydentura Nixona czy zabójstwo Martina Luthera Kinga kreowały coraz to nowsze podziały i konfliktowały ludność w całym kraju na tyle silnie, że jego bohater uznał to za zapowiedź wojny rasowej. Charles Manson to nie pokłosie buntu, gniewu, narastającej agresji i trudnej sytuacji w USA, gdzie przemoc i bezsilność na przemian naznaczały ludzkie światopoglądy. On został przez Guinna osadzony bardzo wyraźnie w latach już zaraz po przyjściu na świat. W charakterystyce Mansona ważny zdaje się nawet kryzys 1929 roku, kiedy jeszcze nie było go na świecie. Ta książka ma odczarować mit; być może udowodnić tezę, iż opiekun Rodziny nie jest ani w żadnym stopniu geniuszem, ani też pozbawionym zdrowego rozsądku szaleńcem. Ta książka krok po kroku pokazuje, w jaki sposób kształtowała się osobowość psychopaty, i sugeruje dość proste odpowiedzi na pytania o motywy działania Mansona. Obawiam się, i to dość wyraźnie kreśli Jeff Guinn, że człowiek ten nie jest ani wyjątkowy, ani też wyjątkowo skrzywdzony przez los. W jego pasjach, marzeniach, priorytetach i zachowaniu także nie można dopatrzeć się czegoś spektakularnie różnego od zachowań patologicznych zamykanych jednak w pewnych normach. Manson to egocentryk i oportunista, z pewną charyzmą, któremu udało się zmanipulować tak zwaną trudną młodzież. Bez umiejętności rozsądnego przewidywania, z brakiem myślenia logistycznego - jak wówczas, gdy przeniósł Rodzinę na pustynną farmę, by zorientować się już na miejscu... że nie ma tam dla nich wszystkich żywności. Człowiek, któremu pojęcie empatii jest całkowicie obce, i rasista, dla którego wszelkiego rodzaju uprzedzenia były siłą napędową w życiu.

Tak, ta książka to próba "odczarowania" postaci, wokół której narosło tyle legend i spekulacji. Dlatego uważam, że to uczciwa i rzetelna publikacja. Potrzebna nawet jako kolejna, wokół której koncentrować się będzie niezdrowa uwaga. "Manson. Ku zbrodni" to świetnie napisana historia o takim rodzaju zagubienia, z którego można się ratować tylko poprzez czerpanie energii z innych. Manson nie miał z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. Wszystkie jego relacje były relacjami interesownymi. Człowiek liczył się dla niego tylko wówczas, kiedy mógł mu coś zaoferować. Być może ślad po nim urwałby się bardzo szybko, gdyby ktoś jednak umożliwił mu wydanie płyty z piosenkami, co było tak wielką obsesją, że przeradzało się w coś na kształt szaleństwa. A może byłby sławny. W zupełnie inny sposób. Nie musiałby teatralizować swych zachowań, odgrywać tysiąca enigmatycznych ról, puszyć się przed kamerami i prowokować ławy przysięgłych oraz prowadzącego żmudne dochodzenie, w wyniku którego  Manson został skazany na śmierć...

Guinn wini nie tyle młodziutką matkę czy babkę - fundamentalistkę religijną, ile społeczeństwo i normy społeczne, które nigdy nie dawały szansy na resocjalizację tak trudnego dziecka jak Charlie. Wieczne ucieczki, recydywa, i wstyd. Jedno z trwale zapamiętanych upokorzeń - noszenie sukienki w szkole na rozkaz wuja. McMechen - rodzinna prowincja z czasem zatrzymanym jakby na zawsze. Duszność  - z powodu wysokich temperatur, ale także ta mentalna. Różnego rodzaju blokady i brak ufności w to, że ktoś może pomóc, cokolwiek zmienić. Manson dorastał w czasie, który stygmatyzował i karał, nie starając się za bardzo o jakąkolwiek formę terapii. Charlie to był taki twardy chłopak, któremu życie kazało być jeszcze twardszym. Odegrał się za to na całej ludzkości, a dzięki umiejętności skutecznej manipulacji, której obecność Guinn wskazuje już w okresie dzieciństwa Mansona, uwierzył w moc zbawienia tych, którzy z własnej i nieprzymuszonej (sic!) woli postanowili stanąć na krawędzi i zachowywać się prowokacyjnie wobec wszelkich norm.

Proces po zamordowaniu siedmiu ludzi nie jest aż tak istotnym obiektem opisu. Wszystko, co najważniejsze, opisał oskarżyciel Mansona i jego grupy, Vincent Bugliosi, w wydanej przed pięciu laty  w Polsce książce "Helter Skelter". Guinn współpracuje z autorem tej publikacji, tworząc własną opowieść. Historię z faktów i opinii, którymi podzielili się ludzie dotychczas niewysłuchiwani. Na przykład strażnicy więzienni, wspominający swój kontakt z Mansonem podczas procesu. Jemu samemu Guinn poświęca tylko jeden rozdział.  Najciekawszy jest w sumie fenomen tej wielkiej lojalności wobec guru w momencie, w którym członkowie Rodziny mierzą się z wymiarem sprawiedliwości, a grupa formalnie nie istnieje. Właściwie wszystko, co najważniejsze z punktu widzenia autora, zostało już opisane ze szczegółami. Opinia publiczna wybiórczo traktowała doniesienia o procesie. Podobną wybiórczością współczucia charakteryzowała się wówczas, gdy ubolewała nad śmiercią Sharon Tate, podczas gdy pozostali zabici nie byli aż tak warci uwagi - społeczności i mediów. "Manson. Ku zbrodni" kończy się właściwie w tym momencie, w którym poznajemy zasadnicze motywacje; przede wszystkim zabójców sterowanych przez Mansona. Każdy z nich jest ofiarą i katem jednocześnie. Każde zdanie w tej świetnej publikacji prowadzi nas ku zrozumieniu. Guinn nie pozostawia dużo miejsca na domysły. Dzięki temu ta zwarta i konkretna publikacja zmyślnie wpisuje w pewne ramy opowieść o człowieku, który wciąż twierdzi, że żadnej normie nie jest z nim po drodze.

1 komentarz:

Unknown pisze...

Jestem akurat w trakcie tej książki. Naprawdę super pozycja, niezmiernie ciekawa. Ciężko się oderwać.